Kobieta i mężczyzna jadą samochodem

Ecodriving - na czym polega. Jak jeździć eco?

Są takie trendy, które kiedyś zaliczyły historyczny falstart: kto dziś jeszcze pamięta o elektrycznych samochodach z początku XX w.? Są też takie, które raczej zostaną z nami na stałe: ecodriving, na równi z elektryfikacją napędów samochodowych, stał się na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat standardem, do którego dostosowują się wszyscy producenci nowych aut. Jak jeździć bardziej ekologicznie i co w tej materii proponuje MINI?

Idealistyczni ekolodzy kontra zwolennicy bezdusznych praw ekonomii – to właśnie w takiej formie nierzadko wyobrażamy sobie kluczowy spór o kierunek rozwoju współczesnego świata. Gdy jednak przyjrzeć się źródłom obu kluczowych pojęć, możemy przeżyć niemałe zdziwienie: przedrostek eko – zarówno w słowie „ekonomia”, jak i „ekologia” oznacza to samo. Pochodzi od greckiego oikos oznaczającego dom, czy też nasze najbliższe otoczenie. Obie dyscypliny są zatem, w swoim źródle, zorientowane na dbałość o ten wycinek świata, którym przypadło nam gospodarować. Czy ich podobieństwo ogranicza się wyłącznie do pochodzenia?


Niekoniecznie. Idea ecodriving nie narodziła się bowiem w historycznej próżni. Pierwsze systematyczne badania pokazujące, że technika jazdy samochodem – coś, co wydawałoby się bardzo indywidualne – ma wpływ na zużycie paliwa, pojawiły się w USA w połowie lat 70. XX w. Powód? Pierwszy kryzys naftowy i skok cen paliwa w Stanach Zjednoczonych o ponad 50%. Kilka lat później w całą zachodnią gospodarkę uderzył kolejny kryzys paliwowy: producenci aut zaczęli coraz dokładniej wczytywać się w raporty o tym, jak konkretne rozwiązania mechaniczne i techniki prowadzenia wpływają na zmniejszenie spalania: ecodriving stawał się powoli mainstreamem. 


W międzyczasie rozpoczęła się globalna dyskusja na temat wpływu gazów cieplarnianych na klimat: w 1997 r. podpisany został protokół w Kioto, w którym społeczność międzynarodowa zobowiązała się zredukować emisyjność swoich gospodarek. Na przestrzeni dwóch dekad ekonomia i ekologia zaczęły stawać ramię w ramię.


Ecodriving można więc uznać za dziecko pewnej epoki – końca gospodarczego boomu, trwającego nieprzerwanie od końca II wojny światowej. Każdy kolejny kryzys gospodarczy, w tym z 2007 r., był otrzeźwiającym policzkiem, wymierzonym w nawyk beztroskiego wciskania gazu do dechy. Dla baby boomerów przywykłych do niewyobrażalnie niskich cen benzyny i paliwożernych aut z lat 50. i 60. XX w. musiał być to smutny przymus. Dla wszystkich urodzonych później ecodriving stał się naturalnym elementem samochodowej codzienności. Coś, co niegdyś postrzegaliśmy jako przykre ograniczenie wolności, z czasem, w postaci idei sustainability, stało się wyznacznikiem świadomej i zrównoważonej konsumpcji – myśli obecnej również w filozofii marki MINI.

 

Eco driving ‒ zasady

 

Co w praktyce oznacza ecodriving i jak się do niego stosować? Eksperci szacują, że kierowca biegle posługujący się technikami ecodriving może na tym samym pełnym baku, lub w pełni naładowanej baterii, przejechać nawet o 10% dłuższy dystans, niż osoba nie stosująca ecodrivingu.

Oznacza to, że przez miesiąc w roku możemy poruszać się samochodem praktycznie „za darmo”. Jak to osiągnąć? Zasady ecodriving można podzielić na kilka podstawowych kategorii, w tym: dbanie o stan techniczny auta, techniki prowadzenia i zatrzymywania samochodu oraz coś, co możemy roboczo nazwać samochodowym Zen – przytomność na drodze i adaptacja do zmieniającego się otoczenia.


Na start spójrzmy na najbardziej przyziemny aspekt techniki ecodriving. ABC tego stylu jazdy to dbanie o techniczną sprawność auta i stan elementów podatnych na zużycie eksploatacyjne: zasada ta w równej mierze dotyczy aut elektrycznych i tych, z tradycyjnym napędem. Elektryki mają tu jednak pewną przewagę: choć wciąż musimy pamiętać o kontrolowaniu poziomu ciśnienia i stanu bieżnika opon czy zużycia klocków hamulcowych, to możemy raz na zawsze zapomnieć o uciążliwym sprawdzaniu płynów eksploatacyjnych: zrobi to za Ciebie komputer pokładowy i sam sygnalizuje konieczność uzupełnienia.


Tym, co wielu postrzega jako sedno pojęcia ecodriving, są ekonomiczne techniki ruszania, jazdy i hamowania – warto myśleć o tych kategoriach jako o nierozłącznej triadzie. Tu dobra wiadomość dla posiadaczy samochodów elektrycznych: prawie wszystkie techniki jazdy ekologicznej, do których przywykliśmy w samochodach z tradycyjnym napędem, sprawdzają się również w samochodzie elektrycznym. 


We wszystkich samochodach istnieje jedna fundamentalna zasada: największe zużycie paliwa lub energii występuje w początkowej fazie jazdy, kiedy rozpędzamy auto. To właśnie dlatego ecodriverzy starają się żwawo „wyskoczyć” z niskiego biegu. 


Kiedy można już zmienić bieg na wyższy i jakie są optymalne obroty silnika benzynowego? Z perspektywy ecodrivingu im szybciej wrzucamy wyższy bieg, tym lepiej, choć oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Szacuje się, że „dwójkę” dobrze mieć już po przejechaniu jednej długości naszego auta, a potem zwiększać bieg przy ok. 2200‒2500 obrotach silnika tradycyjnego (lub 1200‒2000 w wypadku diesla). 


Nowoczesne auta, które ma swoim portfolio MINI, bardzo dobrze radzą sobie z jazdą na wysokim biegu i niskich obrotach. A do tego częściej niż kiedyś mają automatyczną skrzynię biegów – ecodriving automatem jest bardziej intuicyjny, bowiem hamowanie silnikiem, które jest najbardziej ekonomiczne, stanowi dla niego coś naturalnego, podobnie jak system start-stop, który eliminuje spalanie auta na postoju.


Czy to wyczerpuje zagadnienie ecodriving? Nie. Najważniejsza jest idea płynności ruchu, czyli utrzymywanie stałej prędkości, unikanie gwałtownego przyspieszania oraz hamowania, płynne ruszanie samochodem, za którym idzie uważność, adaptacja i przewidywanie. Kierowca wprawiony w ecodriving zawsze obserwuje dokładnie swoje otoczenie, zwraca uwagę na zmieniające się światła, pieszych i inne samochody, unika nadmiernego zbliżania się do innych uczestników ruchu, a tym samym eliminuje w zalążku sytuacje, w których musiałby nagle przyspieszać lub zatrzymywać auto.

Jazda eco ‒ fakty i mity

Sam fakt, że ecodriving jako sposób prowadzenia auta towarzyszy nam od kilkudziesięciu lat, na przestrzeni których w motoryzacji dokonało się kilka rewolucji, sprawia, że należy czujnym okiem przyjrzeć się przekonaniom, których data ważności już dawno minęła. Nierzadko dobre rady, które usłyszeliśmy u kolegi lub wujka, są reliktową wiedzą po technologiach, które dawno odeszły do lamusa. Jakie są największe, wciąż powtarzane mity techniki ecodriving?


Jednym z nich jest przekonanie, że ecodriving to jazda powolna i niemal nudna. Nic bardziej mylnego: kierowca z głową na karku stara się możliwie szybko, operując gazem wciskanym do ¾ głębokości, opuścić niższe biegi i możliwie najszybciej osiągnąć najwyższą dopuszczalną i bezpieczną w terenie prędkość. Kierując się zasadą ecodriving stosujemy dynamiczne ruszanie samochodem, czasami wręcz z pominięciem biegów pośrednich: skrzynie automatyczne, takie jak w MINI Electric, radzą sobie z tym bez zająknięcia. 


Do tego dochodzi zdecydowane operowanie sprzęgłem – znawca tematu ecodriving unika jazdy na półsprzęgle i chaotycznego redukowania biegów. Rzadko pamiętamy o tym, że najmniej ekologicznym etapem jazdy autem jest ruszanie: wprawienie w ruch bezwładnego, półtoratonowego auta wymaga znacznie więcej energii niż utrzymanie stałej prędkości, gdy jest ono rozpędzone do 100 albo 120 km/h.
Świetnym przykładem zdezaktualizowanej wiedzy, odstającej od tego, czym jest współczesny ecodriving, jest przekonanie, że nie należy rozpoczynać jazdy na tzw. zimnym silniku. W przypadku nowoczesnych jednostek benzynowych ten zwyczaj nie znajduje uzasadnienia, a nawet grozi mandatem, gdy zbyt długo będziemy utrzymywać auto w rozruchu w trakcie postoju. Współczesne oleje nie krzepną w niskiej temperaturze i zapewniają odpowiednie smarowanie z marszu, nawet przy ujemnych temperaturach. Nie ma chyba potrzeby wspominać, że w przypadku napędów elektrycznych nie ma potrzeby nagrzewania silnika. To drobne niuanse, o których dobrze wiedzieć.

Eco-driving w MINI

Nie jest tajemnicą, że każda marka aut wdraża zasady ecodriving w inny sposób. Jak wygląda to w przypadku MINI – marki, która łączy sportowe emocje z jazdy oraz wydajność i atrakcyjny design? W gąszczu technologicznych rozwiązań i innowacji trudno znaleźć oczywisty punkt wyjścia. Przyjmijmy, że oprócz oczywistości – nowoczesnego 184-konnego silnika elektrycznego w MINI Electric, a więc w pierwszym w pełni elektronicznym aucie w historii marki – jest to całe spektrum rozwiązań, które w miękki sposób prowadzą kierowcę do stylu ecodriving.
Ecodriving niejedno ma bowiem imię: nie będzie oznaczał tego samego w przypadku różnych jednostek napędowych. MINI spędziło ponad 10 lat na dopieszczaniu wydajności obecnego silnika benzynowego. W wyniku zastosowania zaawansowanych technologii udało się uzyskać jednostkę, której emisja spalin została zredukowana o 40%. Stało się to m.in. dzięki automatyzacji systemu chłodzenia i rozrządu, których praca została ograniczona do absolutnego minimum. Dotyczy to oczywiście jedynie wersji benzynowych: MINI Electric zawsze będzie emitował do atmosfery okrągłe 0 gram spalin. To jednak nie wszystko!


Do tego dochodzi szereg elektronicznych systemów wspomagania kierowcy, które w swoim DNA mają zapisany ecodriving. Wystarczy rzucić okiem na dostępne tryby jazdy: w domyślnej opcji Green+ komputer pokładowy ogranicza nieco nasze osiągi i wyłącza klimatyzację w aucie, w zamian oferując zwiększenie zasięgu auta o ok. 10%, czyli o mniej więcej 20 km. Synergię z tym rozwiązaniem tworzy system start-stop, który wyłącza silnik w trakcie postoju, czy też domyślnie automatyczna dla MINI Electric skrzynia biegów, nastawiona na hamowanie silnikiem i utrzymywanie optymalnego momentu obrotowego silnika. Wisienką na torcie ecodriving w MINI jest Green Driving Assistant, który ułatwia kierowcy zaplanowanie trasy z myślą o zasięgu elektrycznego MINI. Dzięki niemu komputer pokładowy zawsze pokaże Ci, którędy dotrzeć do celu, aby zawsze mieć po drodze stacje ładowania.


Nie trzeba być wielkim erudytą, by zrozumieć, że ecodriving nie jest chwilową modą. Czy jesteś prepersem przygotowującym się na kolaps cywilizacji, czy oszczędnym i rozważnym mieszczuchem, któremu bliska jest ekologia i ekonomia ecodriving okazuje się wspólnym celem wielkich marek i coraz bardziej świadomych kierowców. MINI, co raczej nie szokuje, ma w swoim portfolio wizję elektryfikacji, która nie odbiera kierowcom ani niutonometra frajdy z jazdy.